Mijała druga godzina eliksirów. Dla puchonów stała się kompletnym zaskoczeniem. Belfer zachowywał się inaczej, jakoś cicho, spokojniej i ... zdawał się być rozkojarzony (!?!), jakby bujał w obłokach. Nagle drzwi lochów otworzyły się z trzaskiem.
- Severus!- odezwał się surowy męski głos.
- Witaj! - Snape zerwał się z wesołym okrzykiem na ustach.
- Musimy pogadać. - Kaptur opadł przybyszowi na plecy. Po dużej części pleców mężczyzny rozlały się strumieniem srebrno-złote włosy. - Ale nie tutaj. - Lucjusz omiótł wzrokiem klasę.
- Poczekaj na mnie, pójdziemy do... - zająknął się Sev - na spacer.



- Coś Ci wypadło! Zaraz...


" 21:30 (plama w miejscu daty) czerwiec (zamazane miejsce)

Drogi Lucjuszu! Mam nadzieję, że dotrzymasz danego słowa i będziesz sprawozdawał mi wszelkie poczynania Se..."
Dalszej części listu Severus nie zdarzył przeczytać. Lucjusz wyrwał mu go z rąk i wyrzucił do jeziora. Mimo to, fragment ten brzmiał na tyle wymowni, że ciężko było nie zrozumieć o kogo chodzi...
- Lucjusz, jak mogłeś...
- To nie jest tak! Severus! Na prawdę! - zobaczył w oczach przyjaciela oznaki szaleństwa i ślady niedawno przelanych łez. - Poczekaj! Daj mi to wytłumaczyć! - złapał go za ramiona i zaczął nim potrząsać - Wiesz, że mogłem Cię wydać wcześniej! Gdyby nie Narcyza to...
- TO CO!!- wykrzyczał mu w twarz.
- To nigdy nie ośmieliłbym się TEGO zrobić. A zresztą posłuchaj...


- TO dobry wybór, chociaż z drugiej strony, jesteś pewny Luc?
- Nie mam już nic do stracenia.
- Ale na bank i nie stchórzysz?
- Ej bez takich !!! - Snape uśmiechnął się słysząc jego rekcję. Tak dobrze, że już po wszystkim.
- A tak a propos, słyszałem, że Twoja "żona" zrobiła Ci małe pranko mózgu... Ja bym jej tam nie wierzył.
- Cóż...hmmm...W każdym razie rozwód jest w toku. A to się nawet dobrze składa. - Lucjusz popatrzył się na Severusa zdziwionym wzrokiem. - No co się stary bucu gapisz!!! - roześmiał się, a jego twarz wyrażała ogromną radość - Wróciła, a raczej wróci!!
- ALE KTO DO CHOLERY!!!
- ONA wraca ,słyszysz??
- ONA?? to niemożliwe...choć z drugiej strony - Malfoy widocznie się zastanawiał - Może jakieś nowe koleżanki poznamy - wypalił zacierając ręce.
- A Tobie to tylko jedno w głowie - mówił Severus, naśladując McGonagall
- A co?!? W końcu Narcyza - rzucił spojrzenie na zdegustowaną minę Severusa - ...no właśnie.
Szli jeszcze chwilę docinając sobie i śmiejąc się do rozpuku.
- Cóż, na mnie już czas - rzekł powoli Snape- Przepraszam, że Ci nie...
- Nie szkodzi! - przerwał mu Śmierciożerca - Miałeś do tego pełne prawo - stwierdził spuszczając wzrok.
Nagle poczuł, jak Snape przytula go w przyjacielskim uścisku.
"Jakby chciał powiedzieć, że nic się nie stało " - przeleciało po jego umyśle. Podejrzana wilgoć zabłysła w oku, jednak Lucjusz szybko się opanował.
- To.....do zobaczenia!!
- Pamiętaj! 2 lipca!
- Przecież wiem!
- Uważaj na siebie!
- PRZESTAŃ, SKOŃCZ!!!!