List. Długo na niego czekał. Przyleciał dziś z nim czarny ptak Selene. Drżącymi palcami Severus rozerwał kopertę, usiadł i zaczął czytać.
"Cóż Severusie, zszokowały mnie Twoje słowa o Czarnym Panu i o Twojej służbie u Dumbledore'a. Nie sądziłam, że Twój fałsz sięga tak daleko. Myślałam, że dawno z tym skończyłeś. Nie wierzę w żadne Twoje słowo... Zdradziłeś Czarnego Pana, tego się nie wybacza. Postaram się o to, by Lord już nigdy Ci nie zaufał. Nasz syn będzie sługą Lorda i nigdy go już nie zobaczysz. "
Snape nie mógł uwierzyć w to, co czyta.
-Przecież Selene była przeciwnikiem Voldemorta. Przecież o wszystkich moich poczynaniach dobrze wiedziała.. - Szeptał z przejęciem - O co chodzi, jak to możliwe!!
"Nie wiedziałam, że kochasz śmierdzące szlamy. A co do moich krewniaków, cóż nie długo zostanie po nich tylko głucha cisza. Wstydzę się ich, nienawidzę, podobnie jak Ciebie. "
- Boże, ta kobieta oszalała! Trzeba ich ostrzec, ostrzec Serwiusza! - Czytał dalej, kolejne słowa zabolały mocniej.
"Nigdy nie obdarzyłam Ciebie żadnym uczuciem, prócz wstrętu. I jeszcze jedno, Serwiusz nie jest Twoim synem. Jego ojciec to..."
Huk tłuczonego szkła, łamanego drewna, krzyk furii Severusa rozdarł ciszę panującą nad Hogwartem.
"Syriusz Black. "

Te dwa słowa stłumiły wszelkie ludzkie emocje Snape'a. Nie chciał dalej czytać, nie chciał żyć. Osoba, którą kochał stała się kolejną zabawką Voldemorta. Kochał?? Tak, to właściwe określenie, bo nie można powiedzieć, że uznawał ją za człowieka, którego by szanował, który byłby dla niego bliski. Żałował, że kiedykolwiek ją dotknął, że z nią, że żył z nią jak mąż z żoną, że kochał ją, że był dla niej dobry, że jej pomagał... Bolało. Łzy napełniły oczy Mistrza Eliksirów. Zmusił się do sięgnięcia ponownie po kartkę, gdzie widniały te okrutne słowa:
"I jeszcze jedno. Serwiusz powiedział, że nie chce Ciebie nigdy więcej widzieć, że nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. Te wszystkie wspólne rodzinne wieczory, wyjazdy, czułe słówka musiałam na nim wymuszać. Zrozumiał wszystko, gdy miał chyba z 6 lat. Od tamtej pory nienawidzi Cię tak, jak ja."

Łzy popłynęły po szorstkiej twarzy Severusa. Jego oczy zapłonęły chęcią samo destrukcji. Zniknąć, zakończyć to marne przedstawienie. W następnej chwili ogień strawił fotografię przed chwilą leżącą na półce. Przez moment bawił się palcami obrączką, ale i ona podzieliła los wszystkich pamiątek rodziny Snape'ów.
- Może to nie prawda. Może to nie jest list od niej. Może to wszystko jest ukartowane.- pocieszał się,ale cichy głosik w jego umyśle mówił "Nie Severusie...To jej pismo, jej podpis, musieliby ją zmusić do podpisania, a tego nie zdołaliby zrobić..."
- Muszę się spotkać z Serwiuszem - z tymi słowami na ustach wybiegł ze swoich komnat.
Biegł długi czas. Wiedział, gdzie będą się ukrywać. To jej miejsce, jej kryjówka. Nie jest tak głupia, by zostać u Malfoy'ów.
-Jest!- Syknął lodowatym głosem.
Podszedł do drzwi malutkiego domku, wręcz szałasu. Wyglądał na opuszczony.
v -Otwórz!- Zagrzmiał - Alohomora!
Zamek otworzył się z hukiem. W środku stała ona. Jak zawsze piękna, ale w oczach płonął obłęd i zwierzęcy strach. Przyjrzał się uważniej. Nie było w niej tego uroku, którym go oczarowała.
- Odejdź!
- Muszę porozmawiać z Serwiuszem! Daj mi 5 minut. - I nie czekając na odpowiedź wszedł po schodach na górę. Drzwi do pokoju były uchylone. Severus wszedł do pomieszczenia, gdzie przy oknie siedział jego 9. letni syn.
-Serwiusz...- Szepnął z uczuciem i zrobił krok do przodu.
-Odejdź! - Twarz chłopca wyrażała niechęć i odrazę. Już drugi raz słyszał dziś ten wyraz.
-Synu!
- Nie jestem nim, nigdy nie byłem. Nie wracaj tu więcej, nie chcę Ciebie znać! Daj nam spokój zdrajco! Zdradziłeś NAS! Tak jestem jednym z NICH - powiedział z dumą widząc zdziwienie Severusa - Miałem 8 lat. Matka nic Ci nie powiedziała, wiedziała, że nie zrozumiesz...
Usłyszał już dość. Miał już dość. Odszedł...
A więc taka jest cena za przejście na drugą stronę barykady. Nie wiedział gdzie idzie i w jakim celu to robi. Chciał zapomnieć, zapomnieć o bólu, którego nie uśmierzy żaden alkohol. W duszy czuł pustkę. W umyśle kłębiły się tysiące myśli.
"może i dobrze, że skończyło się to tak szybko..." Pomyślał z ironią.