Po zebraniu długo siedzieli w jej sypialni upajając sie miną Moody'ego.
- Tak rozkosznie było patrzeć na ten jego grymas złości, był tak wściekły - powtarzał po raz setny Severus leżąc na czerwonej narzucie, krztusząc sie śmiechem - Po prostu cudowny obraz, idealnie dobrali się z Blackiem. Coś pięknego.
- Możesz zatrzymać swój słowotok? Chociaż na chwilę - przerwała mu z uśmiechem Jenny przeciągająca sie tuż obok niego - Mówisz o tym od pół godziny...
- Ale sama powiedz, czyż to nie było piękne??
- No fakt,ale nie musisz się tak tym zachwycać...
- Nie? Ale Tobą mogę, nieprawdaż. - ciągnął otulając ją ramieniem. Delikatnie musnął jej policzek.
- Panie profesorze, jest pan niepoprawny! - odparowała dobrze udając oburzenie.
- Mamy wakacje, a na wakacjach nie jest profesorem. Także nic Cię przede mną nie uratuje moja droga. - szeptał jej do ucha.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Obydwoje poderwali się z łóżka siadając w odpowiedniej, bezpiecznej odległości od siebie.
- Proszę!
- Jenny - głos Ginny zabrzmiał nieśmiało w drzwiach - Mama prosi Cię na dół. - Zrobiła małą przerwę - Dzieńdobrypanieprofesorze.
- Witaj Ginny! - zdołał opowiedzieć mężczyzna zanim dziewczynka zatrzasnęła drzwi.
- Dobra, to ja idę na zwiady, co mama ode mnie chce. Nie boisz się sam tutaj zostać?
- Jakoś sobie poradzę ... może ...
Za pięc minut drzwi zostały otwarte po raz kolejny i Jenny weszła z tacą, na której niosła dwie filiżanki parującej czekolady.
- No i masz, napij się tego, trochę sie odmłodzisz, dziadku. - rzekła z przekorą w głosie.
- Jak Ty do mnie powiedziałaś Ty okropna paskudo? - odpowiedział z uśmiechem i poderwał się z łóżka.
Podszedł do dziewczyny, odgarnał długie, gęste włosy z ramion i pocałował czule jej kark. - Nigdy nie myślałem, że to się tak skończy, wiesz? Nigdy. - Odwróciła się i popatrzyła mu głęboko w oczy.
- Nie przewidzisz przyszłości pamiętaj! I... nie twórz takich sytuacji jak parę dni temu, dobrze? Nigdy więcej.
- Tak, pani.
- Jutro będzie zdecydowanie ciężki dzień dla Ciebie.
- Tak, nawet mi się nie chce o tym myśleć.
- Severus... ale, Ty, wrócisz, prawda?
- Nie bój sie, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, moja mała... kochana... - podała mu filiżankę z napojem.
Stali na przeciw siebie, sącząc wolno ciecz, w spokojnej ciszy. Wzrok Severusa padł ma głośno tykający zegar. - Już czas na mnie. Już późno. Podziękuj mamie za czekoladę - dodał z przekąsem.
- Już to zrobiłam. W takim razie odprowadzę Cię na dół.
- Nie boisz się swojego brata?
- Odczep się!!


Państwo Weasley'owie siedzieli w pokoju dziennym razem z dziećmi. Artur opowiadał młodzieży, którąś z pasjonujących opowieści ze swojej pracy, gdy nagle usłyszeli głos otwieranych drzwi i szept uciszonej rozmowy. Dwie postaci przesunęły się po schodach i zmierzały w stronę drzwi.
- Dobranoc Severusie! - powiedziała pani Weasley, na co oboje odwrócili się nagle, jakby zaskoczeni. - Dobranoc pani Weasley. Panie Weasley. - skinął głową nałożył kapelusz na głowę, pocałował Jenny w policzek i wyszedł. A dziewczyna jakby nigdy nic przyłączyła się do grona słuchających. Usiadła na ziemi przy fotelu swojej mamy i oparła głowę o jej kolano. Uśmiechnęła się czule, a ona odwzajemniła uśmiech.